Aktualności
Menu lewe
JEDYNY TAKI w... 40-LECIU !
data dodania:
29.04.2013Teatr Wielki w Łodzi ma 46 lat, a Tadeusz Kozłowski – artystycznie – 40 wiosen !
I można by się zastanawiać czy to Teatr miał szczęście do Kozłowskiego, czy Kozłowski do Teatru. Jedno natomiast jest pewne – obu wyszło to na dobre! Nie byłoby jednak tego owocnego związku gdyby nie maestro prof. Bogusław Madey – wybitny polski dyrygent, który jadąc w 1972 roku "dyrektorować" do Łodzi zabrał ze sobą, w charakterze asystenta, młodego, obiecującego studenta z hippisowską czupryną –Tadeusza Kozłowskiego. Czy obaj panowie – mistrz i uczeń – mogli wtedy przewidywać, że mariaż z Teatrem trwać będzie (z małymi "skokami w bok", oczywiście ucznia) aż tyle lat?... A jednak Maestro Kozłowski "swojemu" Teatrowi pozostał wierny do dziś! To jedyna taka osoba czynna zawodowo ( i to jak!) w historii naszego Teatru!
Giacomo Puccini, żartem lub przez skromność, zwierzył się kiedyś przyjacielowi: Potrzeba mi było aż trzydziestu lat, abym doszedł do wniosku, że nie mam talentu do muzyki. Tadeuszowi Kozłowskiemu – na szczęście dla nas – potrzeba było czterdziestu, by w każdej premierze, w każdym spektaklu mógł nas raczyć swoim talentem, kunsztem i mistrzostwem batuty. Próżno bowiem szukać wśród Jego kilkudziesięciu premier i kilkuset przedstawień operowych i baletowych takich, które sprawiłyby zawód publiczności i krytyce.
Czy jest więc rekordzistą jakości i ilości w jednym teatrze? Być może...Ważne jednak jest to, że – przynajmniej w operze – konkurentów wyprzedził o kilka długości batuty!
Ale Tadeusz Kozłowski to ulubieniec nie tylko publiczności; podobną – zawodową i nie tylko – sympatią obdarzają Go (co dosyć rzadkie) artyści: i śpiewacy i tancerze gdy mają możliwość wyboru współpracy – stawiają na Tadeusza Kozłowskiego! On, jak rzadko kto wie, jak poprowadzić przedstawienie, by śpiewaczka "nie udusiła się", tancerz nie musiał w skoku "zawisnąć" w powietrzu, a kompozytorzy – mogli się dziwić, przeważnie w zaświatach, że taaaką (!) muzykę stworzyli.
To właśnie jest maestria Maestra Tadeusza Kozłowskiego! I oby służyła jak najdłużej i artystom, i publiczności!
fot. archiwum Teatru.
Giacomo Puccini, żartem lub przez skromność, zwierzył się kiedyś przyjacielowi: Potrzeba mi było aż trzydziestu lat, abym doszedł do wniosku, że nie mam talentu do muzyki. Tadeuszowi Kozłowskiemu – na szczęście dla nas – potrzeba było czterdziestu, by w każdej premierze, w każdym spektaklu mógł nas raczyć swoim talentem, kunsztem i mistrzostwem batuty. Próżno bowiem szukać wśród Jego kilkudziesięciu premier i kilkuset przedstawień operowych i baletowych takich, które sprawiłyby zawód publiczności i krytyce.
Czy jest więc rekordzistą jakości i ilości w jednym teatrze? Być może...Ważne jednak jest to, że – przynajmniej w operze – konkurentów wyprzedził o kilka długości batuty!
Ale Tadeusz Kozłowski to ulubieniec nie tylko publiczności; podobną – zawodową i nie tylko – sympatią obdarzają Go (co dosyć rzadkie) artyści: i śpiewacy i tancerze gdy mają możliwość wyboru współpracy – stawiają na Tadeusza Kozłowskiego! On, jak rzadko kto wie, jak poprowadzić przedstawienie, by śpiewaczka "nie udusiła się", tancerz nie musiał w skoku "zawisnąć" w powietrzu, a kompozytorzy – mogli się dziwić, przeważnie w zaświatach, że taaaką (!) muzykę stworzyli.
To właśnie jest maestria Maestra Tadeusza Kozłowskiego! I oby służyła jak najdłużej i artystom, i publiczności!
fot. archiwum Teatru.
design by fast4net