Aktualności
Menu lewe
PUCCINIEGO PORTRETY I... PARYTETY
data dodania:
21.05.2013Gdyby Giacomo Puccini żył w dzisiejszych czasach, w dobie gdy – przynajmniej u nas – trwają przepychanki dotyczące tzw. parytetu w różnych sferach naszego życia, byłby niewątpliwie bożyszczem feministek. Chyba żaden inny kompozytor w historii opery nie oddał tylu tytułów swoich dzieł właśnie kobietom, czyniąc je w ten sposób nieśmiertelnymi. Manon Lescaut, Tosca, Madama Butterfly, Dziewczyna z Zachodu, Siostra Angelika, Turandot...
A przecież nie można nie wymienić tu także: Mimi (Cyganeria), Magdy (Jaskółka) czy Lauretty (Gianni Schicchi), które choć nie tytułowe, to przecież tak samo ważne. Stworzył portrety kobiet zróżnicowane, barwne, "z krwi i kości", osadzając bohaterki swoich oper w specyficznych często realiach – od japońskiego "folkloru", przez mury klasztoru i chińską egzotykę, po wręcz westernowy dziki zachód. Czy tak dobrze znał kobiecą psychikę, czy może wiedział, czego potrzebuje teatr operowy? A może jedno i drugie?...
Wiarosław Sandelewski, autor biografii Pucciniego z 1963 roku, napisał: Opera ma swoje specyficzne prawa, zupełnie odmienne od praw rządzących innymi rodzajami twórczości muzycznej. Można być kompozytorem genialnym w sensie absolutnym i nie umieć napisać dobrej opery, jak również można być kompozytorem średniej miary i stworzyć dzieło muzyczno-teatralne o dużej wartości. Do kompozycji opery czy dramatu muzycznego nie wystarczy być dobrym muzykiem; trzeba ponadto mieć we krwi zmysł teatralny. Pod tym względem Puccini niewielu ma rywali w całej historii muzyki dramatycznej. Do tego dochodzi jeszcze znajomość psychiki widza i poczucie umiaru, którymi – moim zdaniem – przewyższał on nawet wielkiego Wagnera.
U Pucciniego każda z "jego" scenicznych kobiet ma swój emocjonalno-psychologiczny portret, "namalowany" dźwiękami muzyki – tylko dla niej charakterystycznymi, opisującymi ją w sposób szczególny i bardzo indywidualny. A, żeby było jeszcze bardziej teatralnie, każdą ze swych postaci prowadzi Puccini przypisanym jej motywem muzycznym, specyficzną orkiestracją , czy choćby dźwiękiem pojedynczego instrumentu. I tak jak dziś zamawia się ilustracje muzyczne dla teatrów dramatycznych, tak Puccini zbudował swój muzyczny dramat, dając śpiewaczkom możliwość tworzenia kreacji wokalno-aktorskich w dziełach, w których sama już muzyka jest teatrem. A taka właśnie jest muzyka Pucciniego.
fot. archiwum Teatru
Wiarosław Sandelewski, autor biografii Pucciniego z 1963 roku, napisał: Opera ma swoje specyficzne prawa, zupełnie odmienne od praw rządzących innymi rodzajami twórczości muzycznej. Można być kompozytorem genialnym w sensie absolutnym i nie umieć napisać dobrej opery, jak również można być kompozytorem średniej miary i stworzyć dzieło muzyczno-teatralne o dużej wartości. Do kompozycji opery czy dramatu muzycznego nie wystarczy być dobrym muzykiem; trzeba ponadto mieć we krwi zmysł teatralny. Pod tym względem Puccini niewielu ma rywali w całej historii muzyki dramatycznej. Do tego dochodzi jeszcze znajomość psychiki widza i poczucie umiaru, którymi – moim zdaniem – przewyższał on nawet wielkiego Wagnera.
U Pucciniego każda z "jego" scenicznych kobiet ma swój emocjonalno-psychologiczny portret, "namalowany" dźwiękami muzyki – tylko dla niej charakterystycznymi, opisującymi ją w sposób szczególny i bardzo indywidualny. A, żeby było jeszcze bardziej teatralnie, każdą ze swych postaci prowadzi Puccini przypisanym jej motywem muzycznym, specyficzną orkiestracją , czy choćby dźwiękiem pojedynczego instrumentu. I tak jak dziś zamawia się ilustracje muzyczne dla teatrów dramatycznych, tak Puccini zbudował swój muzyczny dramat, dając śpiewaczkom możliwość tworzenia kreacji wokalno-aktorskich w dziełach, w których sama już muzyka jest teatrem. A taka właśnie jest muzyka Pucciniego.
fot. archiwum Teatru
design by fast4net