Aktualności
Menu lewe
MONIKA CICHOCKA / sesja solistów śpiewaków
data dodania:
16.01.2018
– Do sesji fotograficznej wybrałam „ponadwymiarową świetlistą postać”, bo światło i przekraczanie wszelkich granic to mój cel i droga. A poza tym jestem gwiezdnym pyłem. Jak my wszyscy – mówi MONIKA CICHOCKA.
– Jesteśmy obywatelami Wszechświata. Świetlnymi istotami, które mają dusze, umysły, serca i ciała. Nasza świadomość, jeśli jest obudzona, prowadzi nas, gdziekolwiek tylko chcemy. Możemy stwarzać nasz świat, jesteśmy wolni, nieograniczeni i ponadwymiarowi. Dlatego podczas sesji fotograficznej chciałam pokazać wielką rolę naszej świadomości. Wykorzystując dostępne instrumenty, stałam się egzemplifikacją świetlnej istoty, której drogą jest rozwój duchowy, międzywymiarowa obecność i swobodna zmiana wariantów. Chciałam pokazać, że możemy wszystko, jeśli tylko dostrzeżemy własny potencjał. Niektórzy nazwali moją postać Kosmitką, inni Matką Smoków. Jest także jeden pan, który określił ją Galadrielą. A co myślą Państwo? – pyta artystka.
– Moje ulubione role… Wszystkie, które śpiewam. Nigdy nie zaśpiewałam niczego, czego nie chciałam zaśpiewać. Kocham Aidę, Toskę, Abigaille. Byłam pierwszą w Polsce Nefretete. Przygodę z „Echnatonem” Philipa Glassa pamiętam i wspominam z wielkim rozrzewnieniem. Na kilka wspaniałych ról wciąż czekam, np. na Izoldę w „Tristanie i Izoldzie” R. Wagnera, Emilię Marty w „Sprawie Makropulos” L. Janacka, czy też Verdiowską Lady Makbet – wymienia solistka.
– Opera... Pojęcie niemożliwe do opisania w słowach. Dlatego właśnie potrzebujemy nadekspresyjnego koturnu muzyki i sztuk wizualnych. Wykreowany na scenie wszechświat trzeba nie tylko zauważyć i zrozumieć, ale także, a może przede wszystkim, poczuć, przeżyć, doświadczyć. Magiczna moc dźwięku, który wszakże stworzył kiedyś Świat, otwiera prawdę percepcji emocji, samodoskonalenia i osobistej harmonizacji. Dźwięk jest praprzyczyną i końcem. Kiedy towarzyszą mu inne Muzy, mamy do czynienia z syntezą nieziemskiego piękna, które leczy duszę. Dlatego jestem częścią opery, która zarazem głęboko tkwi we mnie.
– Za fryzurę, makijaż i kreację mojego wizerunku odpowiedzialna jest Magdalena Glapińska. To wspaniała artystka i cudowna osoba. Bardzo jej dziękuję! – kończy M. Cichocka.
– Jesteśmy obywatelami Wszechświata. Świetlnymi istotami, które mają dusze, umysły, serca i ciała. Nasza świadomość, jeśli jest obudzona, prowadzi nas, gdziekolwiek tylko chcemy. Możemy stwarzać nasz świat, jesteśmy wolni, nieograniczeni i ponadwymiarowi. Dlatego podczas sesji fotograficznej chciałam pokazać wielką rolę naszej świadomości. Wykorzystując dostępne instrumenty, stałam się egzemplifikacją świetlnej istoty, której drogą jest rozwój duchowy, międzywymiarowa obecność i swobodna zmiana wariantów. Chciałam pokazać, że możemy wszystko, jeśli tylko dostrzeżemy własny potencjał. Niektórzy nazwali moją postać Kosmitką, inni Matką Smoków. Jest także jeden pan, który określił ją Galadrielą. A co myślą Państwo? – pyta artystka.
– Moje ulubione role… Wszystkie, które śpiewam. Nigdy nie zaśpiewałam niczego, czego nie chciałam zaśpiewać. Kocham Aidę, Toskę, Abigaille. Byłam pierwszą w Polsce Nefretete. Przygodę z „Echnatonem” Philipa Glassa pamiętam i wspominam z wielkim rozrzewnieniem. Na kilka wspaniałych ról wciąż czekam, np. na Izoldę w „Tristanie i Izoldzie” R. Wagnera, Emilię Marty w „Sprawie Makropulos” L. Janacka, czy też Verdiowską Lady Makbet – wymienia solistka.
– Opera... Pojęcie niemożliwe do opisania w słowach. Dlatego właśnie potrzebujemy nadekspresyjnego koturnu muzyki i sztuk wizualnych. Wykreowany na scenie wszechświat trzeba nie tylko zauważyć i zrozumieć, ale także, a może przede wszystkim, poczuć, przeżyć, doświadczyć. Magiczna moc dźwięku, który wszakże stworzył kiedyś Świat, otwiera prawdę percepcji emocji, samodoskonalenia i osobistej harmonizacji. Dźwięk jest praprzyczyną i końcem. Kiedy towarzyszą mu inne Muzy, mamy do czynienia z syntezą nieziemskiego piękna, które leczy duszę. Dlatego jestem częścią opery, która zarazem głęboko tkwi we mnie.
– Za fryzurę, makijaż i kreację mojego wizerunku odpowiedzialna jest Magdalena Glapińska. To wspaniała artystka i cudowna osoba. Bardzo jej dziękuję! – kończy M. Cichocka.
design by fast4net